Nie wiem, dlaczego tak się dzieje, ale
w Święta Bożego Narodzenia ciągnie nas w miejsca tajemnicze,
związane z pradziejowym osadnictwem. Zima, szczególnie bezśnieżna,
jest idealnym terminem, aby wyruszyć w las i poszukać zatartych
przez czas śladów po naszych dalekich przodkach.
O kurhanach w Jawczycach wiedzieliśmy
od dawna, lecz dopiero tej zimy udało się nam wybrać w to miejsce.
Nie jest prawdą to, co przeczytaliśmy w Internecie przygotowując
się do wyprawy, że kurhany zostały odkryte w 1948 roku. Kurhany w
Jawczycach znane były od zawsze. Mieszkańcy okolicy doskonale
identyfikowali to miejsce i wiedzieli, że wiąże się ono z
pochówkami. O kurhanach w Jawczycach wspominała Babcia, a przecież
w 1948 roku nie mieszkała już na Wólce. Piotr Galas, którego
uważa się za odkrywcę kurhanów, po prostu zgłosił ich istnienie
do oficjalnych urzędów, na skutek czego przeprowadzono, niestety
mizerne, badania archeologiczne. Przebadano jedynie 2 kurhany, z
kilkunastu dających się zidentyfikować w terenie. Na tej podstawie
wysnuto wnioski, że od okresu neolitu, być może przez
całe tysiąclecia, funkcjonowało tam cmentarzysko. Było ono dużo większe, niż widoczne obecnie. Prawdopodobnie mogiły zostały zaorane, gdy część terenu została przeznaczona na pola uprawne. W jednej z dwóch
przebadanych mogił odkryto pochówek datowany na podstawie
znalezionej monety na XI wiek n.e. Czy rzeczywiście cmentarzysko to
było użytkowane przez kilka tysiącleci, czy może mamy do
czynienia z jednorazowym średniowiecznym pochówkiem wtórnym
wykorzystującym istniejący kurhan? Tę tajemnicę jeszcze kryje
ziemia.
te okropne śmieci :-(
Największym dla nas zaskoczeniem były
lampki na mogiłach. Takie zupełnie współczesne, jakie dziś
nosimy na cmentarze i zapalamy naszym bliskim. To wzruszające, że
nie tylko archeolodzy, ale i „normalni” ludzie identyfikują te
stare zapomniane żalniki z miejscem, gdzie pochowano ludzkie
szczątki. I mimo że pod kurhanami leżą „poganie”, żyjący
tysiące lat temu, ludzie przynoszą lampki i być może zmawiają
pacierz za te pradziejowe dusze. Nigdy w życiu nie spotkałam się z
podobnym zjawiskiem i śmiem twierdzić, że gdybym nie widziała
tych lampek na własne oczy, nie uwierzyłabym. Na Dolnym Śląsku,
przynajmniej do czasu, kiedy tam mieszkaliśmy, nigdy nie widziałam,
aby ktoś zapalał lampki na przedwojennych chrześcijańskich
poniemieckich grobach. W porównaniu z pradziejowymi kurhanami te
groby są nam współczesne. Ktoś może powiedzieć, że te groby
niemieckie są nam obce kulturowo, nie identyfikujemy ich z
pochówkami naszych przodków. Ale przecież pod kurhanami w
Jawczycach spoczywają ludzie o nieznanej nam przynależności
etnicznej, w dodatku „poganie”.
Niestety, wzruszenie i sielankowy
nastrój psuje nieprawdopodobny bałagan, jaki panuje przy drodze
wiodącej na kurhany. Ktoś traktuje to miejsce, jak wysypisko
śmieci. Worki, szmaty i tysiące butelek poniewierają się po
skraju lasu, aż żal na to patrzeć.
Bardzo duże zastrzeżenia można mieć
do oznakowania terenu. Praktycznie nie ma żadnego drogowskazu, który
pomógłby szukającemu trafić na żalnik. Mimo to, z mapą nie jest
trudno zidentyfikować to miejsce.
mapy google
Współczesna technika też bardzo nam w tym
pomoże. Dane GPS:
N: 49°
56' 19''
E: 20°
10' 46''
Jawczyce znajdują się 11 km od Dworu
Feillów i jedzie się tam 15 minut drogą 966 w kierunku na
Wieliczkę.
W drodze powrotnej warto podjechać pod
dwór w Jawczycach i zobaczyć piękny pomnik przyrody- buk
amerykański.